krem do rąk z ektoiną
KREM DO RĄK Z EKTOINĄ
idealny sposób na rodzinną pielęgnację dłoni
receptura kremu została wzbogacona o ektoinę, naturalną cząsteczkę o właściwościach ochronnych
natychmiastowo i długotrwale nawilża skórę rąk
chroni ją przed czynnikami zewnętrznymi
Kosmetyk
reklama

Trzymając po raz pierwszy w dłoniach Twoją książkę, miałam mieszane uczucia. No bo jak to tak: być w formie i bez presji? To się wyklucza! Tytuł nawołuje do tego, aby wziąć się za siebie, ale podtytuł pozwala spuścić powietrze – mówi wprost: nie ulegaj presji. To ciekawe i dość nowe podejście. Skąd się wzięło? Skąd pomysł na takie a nie inne ujęcie tematu?

Temat bycia „fit mamuśkami” chyba został już na tyle wyczerpany, że wszystkim robi się od tego niedobrze (haha). No bo tak całkiem serio – ile można trąbić o tym, że wystarczy się zorganizować? Szczególnie kobietom, które od rana do wieczora noszą na rękach noworodki, domagające się uwagi i ciepełka maminego ciała? Pytasz skąd taki pomysł…cóż mogę rzec – z życia. W ciąży miałam ćwiczyć i mieć piękny, okrągły brzuszek, a wymiotowałam do 30. tygodnia.

Po porodzie i nieco traumatycznym pobycie na oddziale poporodowym wyszłam do domu tak rozmemłana emocjonalnie, że nakładanie sobie jakichś kolejnych zadań było dla mnie nieosiągalne. Szybko przekonałam się, że jeśli nie zluzuję, to nie dość, że nie wrócę do sprawności, to jeszcze wyląduję w psychiatryku. Stąd pomysł na to, by książka była wspierająca dla mam. Bo wiem, co mogą czuć mamy, tak po prostu.

Marta Stoberska w ciąży

Twoja książka to połączenie poradnika i pamiętnika. Jest w niej trochę prywaty i trochę porad eksperta, ale bez moralizowania. Czytając ją, można mieć wrażenie, że rozmawia się z przyjaciółką, która również jest mamą, ale i trenerką. Tym  bardziej, że piszesz w sposób bardzo bezpośredni i szczery, nieraz o rzeczach bardzo intymnych, dla niektórych krępujących. Czy to było celowe? Jaki cel przyświecał Ci podczas pracy? Co chciałaś powiedzieć światu, pisząc tę książkę?

Łatwiej mi się pisze, niż mówi (haha)! Cel był zawsze jeden – wsparcie. Ale takie wsparcie bez „pierdu pierdu, będzie dobrze uśmiechnij się”. Chciałam przekazać czytającym, że zdarzyć się mogą różne rzeczy – zarówno w trakcie ciąży, jak i porodu. Mocno wierzę w wiedzę, kobiecą fizjologię i przedstawiając niektóre tematy w sposób – jak mówisz – mega bezpośredni, ale żartobliwy, liczę na to, że dziewczyny stwierdzą, „ok, może tak być, ale dam radę najlepiej jak umiem, wiem co mam robić!”.

Zaglądając do spisu treści, trudno oprzec się wrażeniu, że ta książka to idealny prezent dla ciężarnej, która wkrótce wyda na świat swoje pierwsze dziecko. Można znaleźć tu wskazówki dotyczące stworzenia planu porodu, ćwiczenia na każdy trymestr, a także tak ważne zagadnienia, jak nietrzymanie moczu czy baby blues. Tematyczny kalejdoskop. Czy nie obawiałaś się zbyt odległego zbaczania z głównej ścieżki – dotyczącej aktywności fizycznej w ciąży i po porodzie? Dlaczego w ogóle podjęłaś takie a nie inne tematy?

Bo aktywność fizyczna to jedno, ale cały szereg związany, jakby nie patrzeć z kobiecą fizjologią to równie ważny temat. W sieci krąży ogrom ćwiczeń „na zrzucenie oponki”, „na zdrowe plecy”, czy „na szybkie zrzucenie brzucha po ciąży” (serio). A ja chciałam iść dalej. Na ciało i zdrowie spojrzeć holistycznie, a nie tylko przez pryzmat zmienionego po ciąży i porodzie brzucha. Zbyt długo siedzę w branży, by mówić o kobiecym zdrowiu i sprawności tylko jako „ta od liczenia powtórzeń”. 

Chcesz pokazać ludziom, jak ważna jest ciałopozytywność, bycie w zgodzie z własnym odbiciem w lustrze i troska przede wszystkim o zdrowie. Nie tylko po porodzie, ale w ogóle. Książka to nie wszystko. Opowiedz o swoich innych projektach (np. zmobilizuj się z Martą).  

Mama w formie - książka z autografem autorki

Miało nie być o książce, ale to jest coś, z czego jestem dumna na maksa! Postanowiłam z książką wejść do jednej z warszawskich porodówek (Karowa) i podarować kilka egzemplarzy tamtejszym położnym i pacjentkom. Wszystko po to, by dziewczyny dostały wiedzę w pigułce i nie miały wątpliwości co do swojego stanu zdrowia, a po wyjściu ze szpitala – bezpiecznego powrotu do sprawności. Jak możesz się domyślić, takiemu szaraczkowi jak ja, niełatwo wejść do placówki państwowe. Najpierw pojechałam sama porozmawiać z położnymi (super babki!!), opowiedziałam o czym jest książka, dlaczego jest potrzebna. Potem dziewczyny musiały przekonać dyrekcję, a na końcu dopiero książka poleci do pacjentek. Uf! Najważniejsze, że się udało! 

Inne projekty? Taki najdłuższy i najmozolniejszy to uczenie dziewczyn, szczególnie mam, że ruch i dbanie o siebie nie jest równoznaczne ze strefą cardio i liczeniem kalorii. Że ruch można serio lubić. Że codziennie jeden mały krok jest lepszy niż żaden. 

A projekty poboczne to rozwijanie swojej marki osobistej. Jestem trenerką, prowadzę zajęcia online i stacjonarnie. Piszę ebooki. Marzę o kolejnej książce, ale nie wiem jak to będzie bo dziewczyny z wydawnictwa mają już chyba dosyć mojej nadaktywności (hahahah)! 

Staram się też ruszyć z warsztatami, ale jakimi i gdzie – dajcie mi chwilę, zaskoczę was!

Jesteś mamą, spełniasz się zawodowo, wydałaś książkę, robisz dużo, bardzo dużo. Czy jesteś Matką-Polką i jak każda z nas masz za duzo na głowie, ale nie stać Cię na to by odpuścić? Czasem mam wrażenie, że to nasza cecha narodowa. Czy ktoś taki jak Ty, kto zachęca do życia bez presji, jest od niej wolny? 

Ja przez własną pracowitość i “Zosiosamosizm” trafiłam do psychologa. SERIO! Tak bardzo mi zależalo, tak mocno chciałam i tak dużo robiłam, by wykonać pracę jak najlepiej, że stwierdziłam, że dłużej tak nie pociągnę. Kilka wizyt wystarczyło, by przekłuć ten balonik.

Oczywiście w odpuszczaniu jestem coraz lepsza. Efekt jest tego taki, że nie robię już kompulsywnie czterech prań w tygodniu i umiem wyjść z domu, zostawiając zlew pełen naczyń. Ale co mnie macierzyństwo testuje z tym odpuszczaniem, to nie mam pytań…

Sądzisz, że w Polsce jest nad czym pracować? Jak Twoim zdaniem ma się nasza społeczna, kobieca, świadomość? Lubimy się, a może nie znosimy? Poddajemy się presji czy żyjemy zgodnie z własnym ja? Poproszę o małą recenzję współczesnej Matki-Polki. 

Przepraszam, ale to nie będzie chyba zbyt miła odpowiedź. Kobiety potrafią być straszne. Nadal nie możemy wyplenić z własnych głów zazdrości o to, że „moje dziecko szybciej, a twoje wolniej”. Nadal ścigamy się w temacie karmienia dzieci, zwolenniczki karmienia piersią opluwają się jadem z tymi, które z jakichś powodów tą piersią nie karmią. Biedne portale internetowe nie mogą niczego napisać, bo kobiety w swoich kompleksach utonęły już do takiego stopnia, że każdy artykuł traktują personalnie. I w zasadzie jest tak wszędzie, nie tylko w środowisku matek. 

Myślę, że dopóki same czegoś nie zrobimy ze swoim brakiem poczucia własnej wartości, to między nami, kobietami, nie zmieni się NIC. I nadal będziemy trąbić o siostrzeństwie, a 5 minut później najeżdżać na kogoś, z kim się nie zgadzamy. 

Recenzja Matki-Polki? Lubisz wkładać kij w mrowisko, hihi. Kurczę, nie wiem…ale jak tak biorę łyka kawy i odchylam się na krześle, to jawi mi się wkurzona żona, która jest styrana swoimi obowiązkami, ale nie poprosi o pomoc, bo uzna to za porażkę. Która syczy na męża, bo ten się „nie domyśli”, dlaczego ona taka zmęczona. A do tego idealizowanie wszystkiego dookoła i bezgraniczna wiara w Montessori bez dawania sobie przestrzeni na uwalony plasteliną dywan i uraczenie dziecka gofrem z cukrem pudrem, kiedy nie ma siły na gotowanie. Hmmm…i zapomnienie o sobie. Koniecznie w akompaniamencie złości na inne mamy, które ten czas dla siebie starają się znaleźć. 

Uwaga. Żebyś nie myślała, że ja tu nagle pozjadałam wszystkie rozumy. Ja też bywałam wkurzoną żoną biorącą wszystko na swoje barki. A jak się wkurzałam, jak mi mąż mówił, że on wychodzi ze znajomymi, o losie! A ja?! A co z moim wolnym czasem?! Wszystko zmieniło się, kiedy zaczęłam prosić o pomoc i stawiać na nowo swoje potrzeby na pierwszym miejscu. Ja w ogóle mocno wierzę w nurt parents first, gdzie szczęśliwi rodzice to szczęśliwe dziecko. Kurde. Pejoratywne to określenie Matka-Polka trochę, co? 

Może to temat na kolejną książkę. Będzie kolejna?

Liczę na to, ale może może już nie w tym roku, bo to jest wypompowujące przedsięwzięcie, hihi.

Czego mogłabym Ci życzyć? 

Żebym dalej potrafiła zwolnić, kiedy tego potrzebuję. I wiary w siebie – bo tej nigdy za wiele. No i wiadomo – zdrowia, bo jak jest zdrowie, to można stawić czoła wszystkiemu!

Zatem tego właśnie Ci życzę. Dziękuję za rozmowę ?


Dla niemowląt i dzieci
Reklama