Czym jest przebodźcowanie?
Słowo to coraz częściej można znaleźć w gazetach internetowych i mediach społecznościowych. Przebodźcowanie stało się zwyczajową nazwą na naukowy „stres informacyjny”. Oznacza to serię objawów, które towarzyszą nam, gdy do mózgu dociera zbyt wiele bodźców. W teorii właśnie do tego został stworzony – ma wciąż przetwarzać kolejne nowe informacje, dzięki czemu możemy się uczyć, wyciągać wnioski i podejmować coraz bardziej trafne decyzje – nawet w trudnych sytuacjach.
Problem zaczyna się wtedy, gdy tych informacji jest na tyle dużo, że mózg przestaje nadążać. Posłużę się teraz przykładem porównawczym. Wyobraź sobie życie bez telewizora, Internetu i dziesiątek tysięcy ludzi wokół. Bez ogromnych budynków, pędzących samochodów i latających samolotów. Jesteś w dziczy i jedyne, o czym teraz myślisz, to „Czy te jagody są trujące, czy mogę je zjeść?”.
W takich okolicznościach możesz popytać ludzi wokół, czy też próbowali tych jagód. Ewentualnie przyjrzysz się, czy zwierzęta je jedzą. Zaryzykujesz na podstawie tych kilku informacji. W dobie Internetu sprawdzisz przynajmniej 20 stron www, obejrzysz kilka filmików na ten temat i jeszcze przeczytasz 50 opinii pozostawionych pod produktem. Już na tym etapie różnica jest zauważalna.
A jeszcze w podjęciu tej decyzji przeszkodzi Ci wyskakujące okienko – ot, zwykła zgoda o „ciasteczkach” lub zapis na newsletter. Na niektórych stronach możesz też usłyszeć dźwięk, by po nim znalazła się propozycja porozmawiania o jagodach z konsultantem na czacie. W tle tych poszukiwań brzęczy telewizor z wiadomościami, dziecko pyta, czy może wyjść na dwór i pies zaczął ujadać na sąsiada. Tak obciążających sytuacji doświadczamy codziennie, a później (jak 61% Polaków) mamy obniżony nastrój, problemy z koncentracją i nie możemy zasnąć.
Efekty przebodźcowania
To jednak nie jedyne efekty przebodźcowania. Kiedy próbujemy się odciąć i zrelaksować… nie możemy! Chwila bez telefonu i scrollowania jego zawartości zaczyna być dla nas stresująca. Jest cicho, nic się nie dzieje – nasz mózg widzi w tym jakiś podstęp: tu na pewno gdzieś czai się niebezpieczeństwo! Nie bez powodu mówi się, że przed burzą następuje cisza. Uspokajamy się dopiero, gdy zobaczymy film ze śmiesznym kotem lub uroczym pieskiem. Poczucie szczęścia, dawka dopaminy i jest jakoś lepiej, ale nie do końca.
Taki stan zaczyna być już zauważalnym uzależnieniem. Uzależnieniem od bodźców. To zamknięte koło, bo z jednej strony bardzo męczy ono nasz organizm (wieczne niewyspanie i irytacja na nikogo nie działają dobrze), a z drugiej umysł domaga się kolejnych wrażeń. Do tego dochodzi osłabienie pamięci, trudności w podejmowaniu decyzji, czasem uczucie lęku i coraz gorszy nastrój. Jak przerwać to błędne koło?
Zanim do tego przejdziemy, wspomnę też o „wyczerpywaniu” się narządów, które odbierają bodźce. Aparat słuchowy i wzrokowy są tu szczególnie narażone na problemy. Ciągle pracują na wysokich obrotach, przetwarzając dziesiątki sygnałów. Nie na takie moce przerobowe zostały one obliczone. Z tego względu warto też im pomóc.
Chwila ciszy dla układu nerwowego
Badania dowodzą, że dla prawie 1/3 Polaków 30 minut w ciszy, siedząc spokojnie na kanapie, to za dużo. I nie musimy wcale zaczynać od takiej półgodzinnej przerwy w codzienności. Na początek wystarczy 3-5 minut. To krótko, ale do ciszy i braku bodźców też trzeba się przyzwyczaić. Aby nie przegapić tego momentu, można włączyć budzik w telefonie. Co robić w czasie tych 3-5 minut?
Postaraj się znaleźć możliwie najcichsze miejsce w domu. Do tego weź zwykłe słuchawki nauszne i załóż je – wówczas zacznie odpoczywać aparat słuchowy. Narząd wzroku uspokoisz już zwykłym zamknięciem oczu. Dla podbicia tego efektu warto założyć opaskę na oczy, taką jak do spania. Usiądź lub połóż się w wygodnym dla Ciebie miejscu i po prostu bądź.
Jeśli wydaje Ci się to zbyt spokojne zajęcie, spróbuj medytacji. Możesz to zrobić z dowolną aplikacją na telefon. Ważne, aby wtedy wyłączyć inne powiadomienia na smartfonie. Możesz także po prostu skupić się przez ten czas na spokojnym i miarowym oddychaniu. Warto spróbować aplikacji, które służą do nauki świadomego oddychania – łatwiej wówczas pilnować czasu potrzebnego na głęboki wdech i powolny wydech.
Maksymalne ograniczenie bodźców dla zaawansowanych
Wiele osób decyduje się na ograniczanie bodźców w sposób dużo głębszy. Ma on jednak być dodatkowym wsparciem do codziennych rytuałów, wspomnianych w poprzednim akapicie. Popularna staje się korzystanie z floatingu. To specjalna wanna-tuba zamykana z każdej strony. W środku wanny znajduje się płytka woda z solą EPSOM, która sprawia, że ciało utrzymuje się na powierzchni. Ogranicza też dopływ bodźców. Połączenie wanny i płynu odcina aż 90% z nich. To pozwala na naprawdę głęboki odpoczynek organizmu i zresetowanie układu nerwowego.
Bez względu na wybrane metody, warto spróbować chwili ciszy. Na pewno dobrze jest też ograniczać napływ bodźców. Wyłącz dźwięk przy przeglądaniu stron internetowych, które czytasz, a nie oglądasz. Spróbuj odciąć sypialnię od dźwięków ulicy, np. roletami antywłamaniowymi. W pracy noś słuchawki wygłuszające. A w domu ścisz dźwięki telewizora lub wieży o kilka kresek. Aparat słuchowy Ci za to podziękuje.
Źródła:
- https://zwierciadlo.pl/psychologia/534908,1,jestesmy-przebodzcowani-i-doswiadczamy-stresu-informacyjnego-bo-sami-sobie-to-robimy.read
- https://politykazdrowotna.com/artykul/jestesmy-przebodzcowani-n1125023#topic_1