Suplement diety.
Po czym rozpoznać, że rodzic jest wypalony?
Wypalony rodzic czuje, że rodzicielstwo go przerasta i wyczerpuje. Przestaje odczuwać satysfakcję z pełnienia roli rodzica, a w końcu dystansuje się i od niej, i od swoich dzieci. Może unikać z nimi kontaktów, ograniczać swoje obowiązki do podstawowych czynności, dotyczących opieki fizycznej, karmienia, ubierania, odprowadzania do przedszkola. Kolejnym przejawem wypalenia rodzicielskiego jest to, że rodzic zaczyna wiedzieć, co się dzieje. Dostrzega, że staje się coraz gorszym rodzicem, co wzbudza w nim poczucie winy i żalu.
Jeśli więc spotykamy rodzica, który jest wyczerpany, stara się zdystansować, uważa, że nie jest w stanie wykonywać tej roli, że z czasem robi to coraz gorzej, możemy podejrzewać – tak, ten rodzic jest wypalony. Pamiętajmy tylko, że wypalenie rodzicielskie nie jest kategorią zero-jedynkową.
We współczesnej psychologii tak się do tego nie podchodzi. To nie jest tak, że możemy jednoznacznie powiedzieć, że ktoś jest wypalony, a ktoś nie jest. Podobnie jest w przypadku, chociażby, symptomów depresji. Ważny jest poziom nasilenia objawów. To dotyczy też wypalenia rodzicielskiego. 8-9% wypalonych rodziców w Polsce, o których czytamy w publikacjach naukowych, to rodzice ekstremalnie wypaleni. Nie znaczy to, że rodzice, którzy mają nieco mniejsze nasilenie objawów od nich, czują się fantastycznie, a rodzicielstwo jest dla nich samą radością. Tak nie jest.
Moje badania pokazują, że w Polsce 30-40% młodych rodziców doświadcza silnego stresu wynikającego z rodzicielstwa. Są to przede wszystkim młodzi rodzice, zdecydowanie bardziej obciążeni niż rodzice dzieci prawie dorosłych, prawie samodzielnych, bardziej niezależnych, którym poświęca się mniej czasu. Nastolatkowie chcą mieć swój własny czas i nie chcą, aby rodzice się wtrącali. Dla wypalonych rodziców może to być pewna ulga. Ale tylko dla pewnej części, bo wypalenie rodzicielskie zazwyczaj nie ma związku z wiekiem dzieci.
Wiele osób przyznaje, że jest zmęczonych rodzicielstwem, że wychowywanie dzieci ich przerasta, że żałują decyzji o rodzicielstwie. Czy to tendencja rosnąca?
Tego nie wiemy. Na szeroką skalę, badania nad wypaleniem rodzicielskim trwają dopiero od kilku lat, dlatego trudno wyciągać jednoznaczne wnioski o zmianach w czasie. Jeśli chodzi natomiast o żałowanie rodzicielstwa, to temat jest jeszcze mniej znany niż wypalenie rodzicielskie. Z drugiej strony, wiemy, że rodzicielstwo od początku XX wieku staje się coraz trudniejsze i wymagające. Możemy więc przypuszczać, że wypalenie rodzicielskie powinno narastać przez większość XX wieku. Gdybym miał zaryzykować jakąś opinię na ten temat, powiedziałbym, że w latach 50. XX w. było mniej rodziców wypalonych i żałujących rodzicielstwa niż dziś.
Dlaczego? Co takiego się wydarzyło przez te niecałe 100 lat?
Rodzicielstwo się zmieniło. W pewnych aspektach były to zmiany na niekorzyść rodziców, ale za to na korzyść dzieci. Współcześnie od rodziców bardzo wiele się wymaga, sądząc, że każdy z nich powinien być specjalistą od wychowywania dziecka i powinien profesjonalnie zająć się jego potrzebami i rozwojem. Do tych wyśrubowanych standardów, powiedzmy sobie szczerze, przyczynili się psychologowie i psychiatrzy, którzy szli ramię w ramię, edukując, zwracając uwagę na potrzeby i kruchość osobowości dziecka. W XIX wieku zaczął Freud, w latach 50. XX wieku rozwinęła się teoria przywiązania, która w swoim najbardziej zaawansowanym stadium doprowadziła do tego, co nazywamy rodzicielstwem bliskości (to właściwie rodzicielstwo oparte na teorii przywiązania).
Przyjęliśmy nową perspektywę postrzegania dziecka. Zrozumieliśmy, że wychowanie karą i strachem jest krzywdzące i nie przygotowuje do dorosłego życia we współczesnym świecie. Dziś potrzebni są ludzie z wysokimi kompetencjami społecznymi, ogarnięci emocjonalnie, umiejący rozwiązywać konflikty. Ich wychowanie i niemal całą odpowiedzialność za to zrzuciliśmy na rodziców. Powinna to robić także szkoła, ale nauczyciele unikają tego jak ognia. Uczenie o datach bitew historycznych jest o wiele łatwiejsze. Powiedzieliśmy więc rodzicom, że dziecko jest najważniejsze, bo to w końcu nasza przyszłość, a oni powinni teraz zrobić co w ich mocy, żeby to dziecko się świetnie rozwijało. Rodzice musieli zacząć się poświęcać. My wszyscy, psychologowie, psychiatrzy, ale też politycy, zawiesiliśmy poprzeczkę bardzo wysoko, a mimo to wielu rodziców dodatkowo ją sobie jeszcze podnosi. To jest cecha społeczeństw indywidualistycznych, rywalizacyjnych i perfekcjonistycznych. Jednak gdy dziecko zajmuje w rodzinie najwyższą pozycję, a rodzice, dla jego dobra, nieustannie się poświęcają, mogą się w końcu wypalić. Zasoby każdego z nas są skończone. Jeśli ktoś ma wiele zasobów, to sobie dobrze poradzi, ale jeśli ich nie ma, to może wpaść w tarapaty.
Co temu sprzyja? Kto najbardziej jest narażony na wypalenie rodzicielskie?
Zasadniczo rodzice w Europie i Ameryce Północnej są bardziej wypaleni niż rodzice w Azji. Jesteśmy indywidualistyczni i nastawieni na zaspokajanie własnych potrzeb i ambicji. To wchodzi w konflikt z potrzebą opiekowania się i poświęcenia czasu dla dziecka. Jesteśmy też, w naszej kulturze zachodniej, mocno perfekcjonistyczni. To wszystko sprzyja wypaleniu rodzicielskiemu, ale nie jest wystarczające. Przyczyny wypalenia rodzicielskiego można podzielić na kulturowe (ogólnospołeczne) i psychologiczne (indywidualne).
Badania pokazują, że główną przyczyną wypalenia rodzicielskiego są cechy samego rodzica, jego kompetencje, wiedza, osobowość. Rodzice z wysokimi kompetencjami rodzicielskimi, którzy, na przykład, potrafią swobodnie i bez nerwów negocjować z dzieckiem kompromisy, albo ci z wysoką inteligencją emocjonalną, którzy potrafią dobrze rozpoznać uczucia dziecka i swoje, ale także dobrze regulują emocje, są mniej narażeni na wypalenie w porównaniu do rodziców podatnych na stres, nie potrafiących sobie z tym stresem poradzić, nie umiejących rozwiązywać konfliktów. Im dłużej ten stres trwa, im mniejsze rodzic ma kompetencje a większe obciążenia związane z rodzicielstwem, tym ryzyko wypalenia staje się większe. Te obciążenia mogą być bardzo różne. Mogą dotyczyć zdrowia dziecka albo jakichś jego cech, które sprawiają, że rodzicielstwo staje się trudne. Obciążenia to także konfliktowa relacja z partnerem i brak wsparcia emocjonalnego. Każda rodzina ma swój własny bilans zasobów i obciążeń, a wypalenie pojawia się, gdy obciążenia przeważają przez dłuższy czas.
I co wtedy? Jakie są konsekwencje wypalenia rodzicielskiego?
Badania pokazują, że wypalenie rodzicielskie wpływa na cały system rodzinny. Po pierwsze, na relację partnerską. Wypaleni rodzice częściej się kłócą i są mniej ugodowi, więc niezgodności częściej kończą się awanturą. Po drugie, wypalenie rodzicielskie zmienia relację rodzic-dziecko. Rodzice wypaleni stają się bardziej surowi wobec swoich dzieci, częściej sięgają po różnego rodzaju formy przemocy, zarówno fizycznej, jak i emocjonalnej, która wcale nie jest mniej groźna. Częściej twierdzą też, że nie pomagają swoim dzieciom nawet, jeśli wiedzą, że one tego wymagają lub o to proszą. To jest przemoc nazywana zaniedbaniem, bardzo krzywdząca, degradująca. Dziecko zaniedbane wzrasta w samotności, a w życiu dorosłym ma nawet więcej problemów emocjonalnych niż np. dziecko traktowane szorstko. Zaniedbanie to jedna z najgorszych rzeczy, jakie można zrobić dzieciom (pomijam tu drastyczne akty przemocy).
Przez wypalenie rodzicielskie traci więc i partner, i dziecko, ale i sam rodzic. Po trzecie bowiem i on się zmienia, a przy tym bardzo cierpi. Rodzic nie jest winny temu, że się wypalił. To nie jego decyzja ani fanaberia.
Rodzice wypaleni są bardziej narażeni na rozwój zaburzeń psychicznych (lękowych, depresyjnych), częściej doświadczają bezsenności, zaburzeń somatycznych, są bardziej podatni na uzależnienia, co pewnie wynika z chęci rozładowania napięcia. Po pewnym czasie zaczynają żałować, że w ogóle zdecydowali się na rodzicielstwo, co jest już ekstremalną sprawą, z której bardzo trudno wybrnąć.
Nie można przecież przestać być rodzicem, odejść, jak z nieudanego związku małżeńskiego. Nie można rzucić wszystkiego i wyjechać w Bieszczady. Dopóki dziecko żyje, rodzice są za nie odpowiedzialni. Rodzicem jest się na zawsze, dlatego żałowanie rodzicielstwa jest jedną z gorszych rzeczy, jakie mogą się przytrafić w kontekście rodzicielstwa. To pułapka, wewnątrz której rodzic się miota, bo nie może w żaden sposób uciec. Dlatego trzeba przeciwdziałać. Trzeba pomóc rodzicom, aby nigdy nie doświadczyli takiego poziomu wypalenia, gdy zaczynają żałować, że zdecydowali się na dzieci. A jeśli już do tego dojdzie, trzeba pomóc im się z tej pułapki wydostać.
Jak możemy to zrobić? Jak przeciwdziałać wypaleniu rodzicielskiemu?
Możemy działać na poziomie społecznym, kulturowym i indywidualnym. My, psychologowie, zajmujemy się głównie tym ostatnim. Pracujemy z rodzicami wypalonymi indywidualnie lub grupowo, uświadamiamy im, że standardy dotyczące rodzicielstwa bywają przesadzone, że powinni przyjrzeć się temu, co w rodzicielstwie jest dla nich trudne i popracować nad zmianą tego. Pokazujemy, że wypalenie rodzicielskie to stan wynikający z wejścia w określoną rolę, obarczoną własnymi wyobrażeniami, przekonaniami, w którą weszli automatycznie, bo urodzili się w takim, a nie innym kraju, o takich, a nie innych standardach. Kiedy wyciągnie się ich z tego obrazka, nagle okazuje się, że czują się lepiej, są bardziej wyluzowani, mniej zestresowani.
Choć nie mamy na to jeszcze twardych dowodów, możemy przypuszczać, że wsparcie psychologiczne rodziców wypalonych w dłuższej perspektywie pomoże także ich dzieciom. Wiemy o tym, że lepiej funkcjonujący, wypoczęci, bardziej usatysfakcjonowani rodzice są lepszymi rodzicami. Dlatego tak ważne jest, aby nie koncentrować się całkowicie na dziecku, ale dbać również o siebie.
Najzdrowszym modelem wychowawczym jest model autorytatywny. Rodzice rządzą, jednocześnie dbając o potrzeby dziecka. Jak czegoś zakazują, wiedzą dlaczego to robią i potrafią wytłumaczyć swoje motywacje. Wychowują przy zachowaniu szacunku i granic, które stawia się tylko tam, gdzie są rzeczywiście potrzebne. Nie można kazać dziecku czegoś zrobić, argumentując: bo ja ci tak każę, bo ja tak mówię. To rodzicielstwo autorytawne, niedobre. Tłumaczymy, dlaczego o coś prosimy, wyjaśniamy, że takie mamy zasady. Jak dziecko ma posprzątać pokój, ale akurat zajmuje się czymś innym, w porządku, ustalmy, że zrobi to później i dopilnujmy, aby to zrobiło, ale zawsze z zachowaniem szacunku dla niego. Z drugiej strony, dzieci też muszą się uczyć tego, że czasami trzeba poczekać, że rodzic ma własne plany, własne potrzeby, że czasami potrzebuje czasu dla siebie. Im młodsze jest dziecko, tym więcej rodzic musi z siebie dawać, ale zawsze powinien przy tym szukać wsparcia innych ludzi, a czasami poszukać wsparcia specjalistów. Rodzicielstwo może być jednocześnie piękne i ważne oraz trudne i wyczerpujące. Te rzeczy się nie wykluczają i warto dać sobie przyzwolenie na doświadczanie obu stanów.
To lek bez recepty wskazany w odzwyczajaniu się od palenia tytoniu i zmniejszeniu głodu nikotynowego u osób, które chcą przestać palić. Celem stosowania leku DENICIT jest trwałe zaprzestanie używania produktów zawierających nikotynę. Zawiera cytyzynę, która zwiększa ok. 3-krotnie szansę na rzucenie palenia¹.
¹Hajek P et al.: Efficay of cytisine in helping smokers quit;systematic review and meta-analysis. Thorax, 2013