Baby Blues – możliwy scenariusz 

Czekałaś na upragnioną ciążę i wreszcie się udało! Wyprawka dla niemowlaka przygotowana, szkoła rodzenia wzorowo zaliczona, książki o pielęgnacji w pierwszym roku życia przeczytane od deski do deski. Nie mówiąc już o wyborze szpitala, planie porodu i innych istotnych zmiennych. Dziecko szczęśliwie przychodzi na świat, a z Tobą dzieje się coś dziwnego… Nie tryskasz optymizmem i niespożytą energią, płaczesz… „Co się ze mną stało, co robię nie tak?” – myślisz.

Albo inaczej. To Twoja kolejna ciąża, więc wiesz już, czego się spodziewać. A jednak po urodzeniu dziecka Twoje samopoczucie Cię zaskakuje. Pojawia się niepokój lub huśtawka emocjonalna. „Tak nie powinno być” – ta myśl kiełkuje w głowie i rozrasta się w lęk. „Skoro za pierwszym razem tego nie miałam, to dlaczego pojawia się teraz? Czy dalej będzie tylko gorzej?”

Przeczytaj także: Dlaczego karmienie piersią bywa takie trudne?

depresja poporodowa

Baby blues – niepokojące objawy

No właśnie – czy to jeszcze norma, czy już coś niepokojącego? Bardzo dużo zależy od tego, jak długo utrzymuje się obniżony nastrój oraz czy towarzyszą temu inne objawy. Przyjmuje się, że do trzech dni po porodzie złe samopoczucie psychiczne matki jest całkowicie normalne, później zaś mówimy o tzw. smutku poporodowym, czyli właśnie baby bluesie. Trwa on zazwyczaj około dwóch tygodni (licząc od dnia porodu) i cechuje się pogorszonym samopoczuciem, płaczliwością oraz chwiejnością emocjonalną. Nie powoduje natomiast myśli suicydalnych, czy dotyczących skrzywdzenia dziecka.

Najbardziej niebezpiecznym aspektem baby bluesa jest to, że może on przejść w depresję poporodową, poważną jednostkę chorobową, wymagającą pomocy specjalistycznej – psychologa lub/i psychiatry.

Oczywiście nie każdy przypadek baby bluesa ma takie następstwa, ale na pewno warto monitorować ten stan. Stąd ogromne znaczenie ma czujność personelu medycznego, który jest w kontakcie z młodą matką, nie tylko na oddziale poporodowym, ale i później – podczas ginekologicznych wizyt kontrolnych, odwiedzin położnej czy nawet pierwszych wizyt z dzieckiem w poradni pediatrycznej.

Smutek poporodowy – to się zdarza

Smutek poporodowy jest częstą przypadłością . Doświadcza go ponad 50% matek. Ponadto stan ten niezależny jest od woli czy nastawienia, nie można zatem „postarać się” nie mieć baby bluesa. Dotyka on zarówno kobiet, które z radością czekały na dziecko, jak i takich, które ciąży nie planowały i miały wobec niej ambiwalentne odczucia.

Jako przyczynę smutku poporodowego podaje się głównie burzę hormonów związaną z porodem i rozpoczęciem lub gotowością organizmu do karmienia piersią. Istotnym czynnikiem wydaje się również wszechobecna presja na idealne macierzyństwo, przy jednoczesnej tendencji do indywidualnego radzenia sobie z kryzysami. Młoda matka nie jest, jak dawniej, otoczona grupą doświadczonych kobiet, które stopniowo wprowadzają ją w tajniki opieki i pielęgnacji niemowlęcia. Często rodzi z dala od swojej rodziny pochodzenia, wiedzę czerpie z Internetu, poradników itp., co oczywiście bywa bardzo pomocne, ale nie zastąpi kontaktu z realnym człowiekiem. Po powrocie z maluchem ze szpitala zostaje z nim najczęściej sama w domu na długie godziny, bo partner pracuje, a w niej mnożą się niepokoje i wątpliwości. „Doktor Google” nie podnosi na duchu, zachowania niemowlaka często stanowią zagadkę, a stwierdzenia rodziny typu: „Ależ Ty musisz być teraz szczęśliwa” tworzą dodatkową presję… Świeżo upieczony tata często nie zdaje sobie sprawy, że jego partnerka ma jakieś wątpliwości, ulegając mitowi „naturalnego instynktu macierzyńskiego” kobiet.

Baby blues – i co dalej

wsparcie po porodzie

Jakie jest rozwiązanie tej sytuacji? Jak zwykle początkiem powinno być uświadomienie sobie, że nie ma jednego właściwego wzorca reakcji emocjonalnej po porodzie. Baby blues nie świadczy o niechęci do malucha czy o byciu złą matką. Jest reakcją organizmu – psyche oraz somy – na ogromną zmianę, jaką dla kobiety jest urodzenie dziecka. Współczesna popkultura, w której wszyscy funkcjonujemy, często wypiera te trudniejsze emocje, co nie oznacza, że one znikają. Wręcz przeciwnie! Warto pamiętać, że ludzkość od wieków miała wypracowane specjalne rytuały przechodzenia przez ważne sytuacje życiowe – teraz zostaje się z tym samemu…

Na szczęście mamy do dyspozycji potęgę komunikacji! Przede wszystkim należy zacząć od partnera, gdyż jego wsparcie jest w tej sytuacji nieocenione. Trzeba wyraźnie podkreślić, że w przypadku pogarszającego się stanu emocjonalnego kobiety powinien on tak przeorganizować swoje codzienne zobowiązania, by służyć pomocą, nawet kosztem zawodowych poświęceń. Bycie oparciem dla partnerki jest w takiej chwili dużo ważniejsze niż finanse.

Również rozmowa z osobą bliską, przyjaciółką – potrafi działać na młodą matkę odbarczająco, gdyż samo już wypowiedzenie na głos swoich obaw zmniejsza ich moc oddziaływania. A może także stać się źródłem informacji, że inne kobiety miały podobne doświadczenia. Równie dobrze może zadziałać chwilowa zmiana perspektywy – wyjście choć na krótki spacer bez dziecka lub odwrotnie – chwila dla siebie w mieszkaniu, gdy tata zabierze pociechę na spacer. I znów – należy mówić o swoich potrzebach, bo nikt nie wyczyta ich z naszej głowy.

Jeśli jednak młoda mama czuje, że złe samopoczucie nie mija, koniecznie należy porozmawiać z profesjonalistą – psychologiem lub psychiatrą. Oceni on, czy zachodzi niebezpieczeństwo pojawienia się depresji poporodowej i doradzi odpowiednią terapię. Nie należy się obawiać kontaktu z profesjonalistą – to pomoże nie tylko Tobie, ale i pośrednio Twojemu dziecku!

Może zainteresować Cię także: Prawa mamy po porodzie i w szpitalu w świetle Standardów organizacyjnych opieki okołoporodowej