Reklama dźwignią handlu – co uważa Pani za największą „marketingową ściemę”, jeśli chodzi o produkty, których grupą docelową są dzieci?

Pierwsze na myśl przychodzą mi jogurty owocowe, płatki śniadaniowe czy żelki, reklamowane jako dobre źródło witamin. Według rodziców występujących w reklamach, produkt zawierający witaminy to przecież produkt zdrowy! Nie do końca, bo zazwyczaj poza małym dodatkiem witamin bogaty jest w cukier, syrop glukozowo-fruktozowy, konserwanty czy barwniki. Dlatego nie wierzmy bezgranicznie w slogany wypowiadane w reklamach, a czytajmy ze zrozumieniem etykiety produktów spożywczych podczas zakupów.

Nawet, jeśli filtrujemy treści, jakie docierają do naszego dziecka, nie jesteśmy w stanie całkowicie ustrzec go przed reklamami. Jak rozmawiać z maluchem na ten temat?

Faktycznie, reklamy są emitowane w telewizji, podczas audycji radiowych, widzimy je na billboardach, w czasopismach, na samochodach. Kwestie marketingu mogą nie być zrozumiałe dla małego dziecka, ale zawsze możemy próbować wyjaśnić je w prosty sposób. Mówmy dziecku, że produkt jest zdrowy, jeśli ma prosty skład – wspólnie czytajmy etykiety. Pokazujmy jak wyglądają, pachną i smakują prawdziwe owoce i porównujmy do reklamowanych owocowych jogurtów – zapytajmy czy faktycznie są w nich truskawki czy pozostał tylko ich kolor. Jedną z lepszych rad jest też wspólne gotowanie – lody i ciastka możemy zrobić samodzielnie, w zdrowszy sposób. Dzięki temu edukujemy żywieniowo dzieci, ale również sami zdobywamy wiedzę i nowe umiejętności.

Przeczytaj także: 6 pytań do dietetyka – wspólne gotowanie z dzieckiem

oglądanie tv z dzieckiem

Na jaki marketingowy przekaz najczęściej nabierają się dorośli?

Najczęściej dotyczy on napojów, wód smakowych i soków. Rodzice myślą, że jest to dobra alternatywa dla wody, bo według reklamodawców zawierają owoce i witaminy. Na każdym kroku staram się podkreślać, że najlepszym napojem, zarówno dla dorosłych, jak i dla maluchów, jest zwykła woda! Wody smakowe bardzo często mają jedynie aromat truskawki, cytryny czy wiśni, a poza tym cukier w przeróżnych postaciach. Z kolei soki, mimo że zawierają sto procent owoców, nie zawierają błonnika. Co więcej, tak jak napoje gazowane, mogą przyczyniać się do powstawania próchnicy u dzieci. Jakkolwiek różnego rodzaju napoje nie byłyby wychwalane, pamiętajmy aby nawadniać się wodą. Jeśli chcesz nadać jej trochę smaku, nadziej na patyk do szaszłyków cząstki cytryny i pomarańczy i włóż do dzbanka. Inna orzeźwiająca opcja to wrzucenie do karafki z wodą kilku truskawek (poza sezonem mogą być mrożone) i listków mięty. Nie dajmy się zwieść reklamom.

Jak jeszcze manipulują nami producenci?

Niestety, ale również ceną… Bardzo często słodycze i marnej jakości produkty są tańsze od swoich zdrowszych odpowiedników i dlatego też chętniej przez konsumentów wybierane. Możemy z tym walczyć kupując produkty z dobrym składem, a z czasem, dzięki większemu popytowi, ich cena będzie spadała. Nieraz w sklepach organizowane są również akcje promocyjne na słodycze, zachęcające do kupowania wielopaków – nie uczy to dobrych nawyków, a mając słodycze w domu po prostu będziemy je zjadać. Sygnowanie produktów wątpliwej jakości postaciami z bajek to działanie marketingowe skierowane wprost do dzieci – zachęca najmłodszych do sięganie po nie w sklepie, bez względu na wszystko inne.

Czy w takim razie jedynym rozwiązaniem jest uważne czytanie składów wszystkich produktów, które kupujemy? Jak znaleźć na to czas?

Jest to dobra praktyka, jednak musimy wiedzieć na jakie elementy zwracać uwagę. Nie trzeba analizować każdego składnika na etykiecie. Dobrze jest przed zakupami przejrzeć produkty spożywcze które mamy na liście, korzystając z wyszukiwarek sklepów internetowych, gdzie podane są wszystkie informacje zawarte na etykietach. Pomóc w wyborze mogą też różnego rodzaju infografiki umieszczane w Internecie przez żywieniowców i dietetyków. Dostępne są także aplikacje na telefon, które po zeskanowaniu kodu kreskowego produktu oceniają jego skład. Na początku czytanie etykiet może wydawać się trudne i czasochłonne, ale praktykując to bardzo szybko nabierzemy wprawy.

zakupy z dzieckiem

Jakich składników przede wszystkim powinniśmy się wystrzegać? 

Osobiście zawsze patrzę na zawartość cukrów w produkcie. Te zazwyczaj wymienione są w tabeli, zaraz pod węglowodanami. Im mniej cukrów w produkcie, tym lepiej. Drugim składnikiem, na który zwracam uwagę, są kwasy tłuszczowe nasycone – one występują głównie we wszelkiego rodzaju produktach nabiałowych i mięsnych. Również wymienione są w tabeli, zaraz pod tłuszczami. Mówi się, że im krótszy skład, tym lepiej. Ja jestem jednak zdania, że bardziej liczy się prostota. Jeśli nazwy jakiegoś składnika nie potrafimy wymówić, w wykazie widzimy barwniki i konserwanty o sztucznym pochodzeniu, a cukier czy tłuszcz palmowy znajduje się wysoko na liście – odłóżmy ten produkt z powrotem na półkę i przeanalizujmy etykietę kolejnego. Chciałabym jeszcze zaznaczyć, aby nie bać się wszystkich E. Nie zawsze oznaczają one szkodliwe dla naszego zdrowia substancje, a po prostu witaminy, jak np. E300 to witamina C z grupy przeciwutleniaczy, a E160a to karotenoidy z grupy barwników, które nadają produktowi pomarańczową barwę.

Może zainteresować Cię również: Jak poprawić pamięć i koncentrację u dziecka?