Jak efekt Mozarta badano w Kalifornii?
Amerykańskie badania z 1993 roku wywołały szał. Do tego stopnia, że w 5 lat później gubernator stanu Georgia fundował młodym mamom płytę z muzyką klasyczną. Media po dziś dzień podchwytują, że zastosowanie efektu Mozarta w wychowaniu dziecka, może przynieść szereg wspaniałych korzyści. Co jednak zostało udowodnione w badaniu?
Grupa studentów miała do wykonania zadania ze skali inteligencji. Zanim jednak doszło do testu, podzielono badanych na 3 zespoły. Każdy z nich inaczej przygotowywał się do sprawdzianu. Jedni przez 10 minut siedzieli w ciszy, drugi zespół otrzymywał instrukcje z hipnozy, a ostatni słuchał Sonaty na dwa fortepiany D-Dur W. A. Mozarta (KV 448). Uczestnicy z trzeciej grupy uzyskali lepsze wyniki od pozostałych, średnio o 8 punktów.
Medialny szum
Wyniki eksperymentu z Uniwersytetu w Kalifornii szybko podchwyciły media. Marketingowcy okrzyknęli zjawisko „efektem Mozarta”, który przewija się w setkach publikacji. Jedno badanie sprawiło, że świat dosłownie oszalał na punkcie Mozarta, ale i całej muzyki klasycznej. Donoszono o jej niebywałym wpływie na małe dzieci, noworodki, a nawet na… krowy, które po wysłuchaniu dzieł muzyka miały rzekomo dawać więcej mleka.
Przez prawie 30 lat niewielu jednak zauważyło, że badania nt. austriackiego kompozytora przeprowadziło wiele innych ekspertów z różnych ośrodków naukowych i doszli oni do odmiennych wniosków. Nawet testy F. Rauscher nie dawały powodu do takiej medialnej ekscytacji. Przeprowadzono je na grupie 36 studentów, co jest niezwykle małym kręgiem badawczym. Ponadto uczestnicy wykonywali tylko testy przestrzenne i to w nich uzyskali lepsze noty (co potwierdziło kolejne badanie tego samego zespołu 2 lata później).
Efekt Mozarta i nastrój?
Później te wnioski potwierdził Glenn Schellenberg ze współpracownikami. O krok dalej poszli A. Twomey i Anthony Esgate, którzy dowiedli, że pozytywny wpływ na rozwiązywanie zadań przestrzenno-czasowych ujawnia się tylko u badanych, niebędących muzykami. Profesjonaliści nie reagowali w żaden sposób na muzykę Austriaka.
Efekt Mozarta u dzieci
Wszystkie przytoczone dotąd badania dotyczyły osób dorosłych. W dodatku prowadzone były na niezbyt dużych grupach badawczych. W kilku ośrodkach podjęto próbę sprawdzenia, czy efekt Mozarta u dzieci będzie miał zastosowanie, czy też nie. Przeprowadzono wiele badań, wykorzystując różne typy testów na inteligencję oraz zróżnicowane formy przygotowania do sprawdzianu. Okazało się, że u dzieci muzyka Mozarta… niewiele zmienia.
Najwięcej czas temu zjawisku poświęciła Lois Hetland, która przeanalizowała wszystkie przeprowadzone na dzieciach badania. Według niej „efekt Mozarta” był wyraźny tylko u niektórych, w dodatku w niewielkim stopniu i przez krótki czas. Co innego, gdy dzieci uczyły się grać na instrumencie. Zespół University of California dowiódł, że nawet dobę po odbyciu lekcji pianina, maluchy miały o 30% lepsze wyniki w testach przestrzennych niż rówieśnicy, którzy uczestniczyli w kursie komputerowym lub nie brali udziału w dodatkowych zajęciach.
Przeczytaj także: Nauka gry na instrumencie – dlaczego warto zaproponować ją dziecku?
Efekt Mozarta to mit?
Nastrój ten może być przecież budowany nie tylko przez dzieła słynnego Austriaka. Stymulacja umysłu zależy też od tempa utworu. Kiedy odpowiada ono ok. 60-70 uderzeniom na minutę (jak np. w Marszu Tureckim Mozarta) wywołuje poczucie spokoju, bezpieczeństwa, przy względnej czujności i nakierowaniu na szczegóły. Taka muzyka pozwoli nam się efektywniej uczyć i rozwijać, ale też relaksować. Z kolei przedział 70-80 uderzeń/min. (np. jak w utworze Dla Elizy Beethovena) podnosi naszą kreatywność, będąc idealnym tłem do zadań twórczych.
Podsumowanie
Efekt Mozarta to tak naprawdę niewielka poprawa zdolności przestrzennych, utrzymująca się przez ok. 15 minut. O wiele lepsze efekty na wykonywanie zadań umysłowych uzyskuje się słuchając dowolnej, lubianej przez nas muzyki, która poprawia nam nastrój i ma określone tempo.
Może zainteresować Cię również: Jak poprawić pamięć i koncentrację u dziecka?