• Stoi za nim komunikat o oczekiwanym zachowaniu dzieci obecnych przy rozmowie dorosłych. 
  • Dzieci powinny być cicho, nie uczestniczyć w rozmowach, odpowiadając tylko na zadawane pytania. Od dziecka wymaga się wtedy posłuszeństwa i uległości.

naturalne składniki wspomagające pracę układu odpornościowego
działanie antybakteryjnie, antywirusowe i antyoksydacyjne
siła 3 naturalnych ekstraktów roślinnych – z czarnego bzu, traganka i aronii – oraz witaminy C
składniki odpowiednio dobrane do wieku
Suplement diety
Przed użyciem zapoznaj się z ulotką, która zawiera wskazania, przeciwwskazania, dane dotyczące działań niepożądanych i dawkowanie oraz informacje dotyczące stosowania, bądź skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą.
reklama

„Dzieci i ryby głosu nie mają” – znaczenie

Powyższe przysłowie pozostaje w powszechnym użyciu, zwykle nie skłaniając do refleksji nad głębszym przekazem. Raczej trudno też o zastanowienie jak te słowa wpływają na samo dziecko i w jaki sposób są przez nie odbierane. Dorośli sięgają po to powiedzenie szczególnie gdy brakuje cierpliwości, czasu i możliwości na tłumaczenie, bądź argumentów w rozmowie. Hasło to ma dobitnie podkreślić, że dorosły ma decydujący głos w sprawach dotyczących dziecka, które powinno się podporządkować. Tymczasem, efektem nie jest tylko szybkie uciszenie dziecka „tu i teraz”, a komunikat może wpłynąć nawet na funkcjonowanie w późniejszych latach. Z pozoru niewinne słowa są często odbierane głębiej, pozostając w pamięci i przejawiając się w zachowaniu. Dziecko, słysząc, że „dzieci i ryby głosu nie mają” może odczuć, że to, co mówi, nie jest ważne i wartościowe.

„Dzieci i ryby głosu nie mają” – co słyszy dziecko

Takimi słowami odbieramy dziecku prawo do głosu. Powtarzając je, sprawiamy, że dziecko może nawet przestać chcieć dzielić się swoimi spostrzeżeniami i uczuciami. Bardzo często nie pozostaje to bez wpływu na poczucie własnej wartości. Samoakceptacja jest możliwa dzięki stabilnej samoocenie, a nie może się ona rozwinąć w sytuacji odbierania prawa do głosu. 

Co naprawdę dziecko słyszy w słowach „dzieci i ryby głosu nie mają”? Na pewno komunikat, że teraz jest za małe, by móc je wysłuchać i uszanować, że teraz jest czas na „bycie cicho”, a prawo do wypowiadania się zostanie przyznane, gdy dorośnie. Tym samym, przez kilka lub kilkanaście lat oczekujemy, że dziecko będzie tylko przyglądać się i obserwować jak żyją dorośli. Nie sposób wymagać od dziecka w przyszłości, że zachowa swobodę w kontaktach z innymi czy łatwo przyjdzie mu nawiązywać relacje. Co więcej, dziecku, które nie doświadcza uznania i szacunku rodziców, trudniej znajduje szacunek dla samego siebie. Nawet nie trzeba wspominać jak wpłynie to w przyszłości na samopoczucie, poczucie szczęścia i sukcesu w życiu zawodowym i prywatnym.

Smutny chłopiec siedzi pod płotem na placu zabaw.

Wychowywanie dzieci uległych

Niedopuszczanie dzieci do głosu w znacznej mierze wynika z dążenia, by wychować je na grzeczne, posłuszne i ciche. Oczekuje się więc, że dziecko będzie traktować starszych z szacunkiem, a także przestrzegać i postępować według przyjętych zasad poprawnego zachowania. Założenie jest więc dobre, ponieważ chcemy przekazywać dzieciom wartości i uczyć je ogólnie przyjętej grzeczności. Jednak, bardzo dyskusyjny jest już sam sposób formułowania wymagań. Nie powinny opierać się one na lęku, bezwzględnym podporządkowywaniu się rodzicom czy nieprzemyślanych poleceniach. 

Wychowywanie w uległości jest bagażem obciążającym na całe życie. Wymuszając posłuszeństwo i nie dopuszczając dziecka do głosu sprawiamy, że wzrasta w przekonaniu, że nie może się wychylać, sprzeciwiać się czy wyrażać własnego zdania. Co więcej, będzie to obowiązywać również w sytuacji braku wewnętrznej zgody na nakaz osoby silniejszej od siebie. 

Bardzo ważne  jest (…), aby odczarować to przekonanie, że dzieci trzeba wychować w posłuszeństwie. (…) dlaczego niektóre dzieci mają skłonność do poddawania się takim charakterystycznym przywódcom, idolom?  Właśnie dlatego, że są wychowywane w posłuszeństwie i tego posłuszeństwa wymaga się od nich z każdej strony. To jest bardzo smutne, bo czasem wystarczy jedna dorosła osoba, jeden przyjaciel domu, jeden nauczyciel w szkole, który otwiera dzieciom głowy, wyzwalając je z przekonania o własnej słabości, niemocy, odmienności. (Gołota M.). 

Chwalenie dziecka za uległość nie tylko obniża samoocenę, ale też uczy bezradności i nie stwarza warunków do budowania zaufania do własnych możliwości. Takiej grzeczności oczekuje się przede wszystkim od dziewczynek, które w życiu dorosłym niejednokrotnie muszą pracować nad kompleksem ofiary. Tymczasem, bardzo ważna jest spójność pomiędzy oczekiwaniami rodziców a tym, jak sami zachowują się wobec dziecka. Jeśli od dziecka wymaga się szacunku, ono samo również powinno tego doświadczać.

wspomaga prawidłowy pasaż jelitowy, dzięki zawartości składnika pochodzenia roślinnego – manny z jesionu.
poprawia konsystencję stolca, normalizuje częstość wypróżnień, skraca czas wypróżnień, pomaga przy bólach skurczowych brzucha.
Suplement diety
Przed użyciem zapoznaj się z ulotką, która zawiera wskazania, przeciwwskazania, dane dotyczące działań niepożądanych i dawkowanie oraz informacje dotyczące stosowania, bądź skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą.
reklama

Dlaczego dopuszczanie dzieci do głosu jest ważne

Tu nie chodzi tylko o uciszanie dziecka przeszkadzającego dorosłym w rozmowie. Wychowując w uległości odbieramy dziecku osobowość, a posłuszeństwo zaczyna je definiować. Uciszanie poprzez przytoczenie znanego powiedzenia jest drogą na skróty, nie pozostającą bez wpływu na późniejsze lata. Jest bardzo prawdopodobne, że postawa uległa będzie kontynuowana również w relacji z nauczycielem, partnerem czy szefem. 

(…) każda interakcja z tobą odciska się w mózgu dziecka. We wspierającej relacji dziecko ma największe szanse, aby zbudować sieci neuronalne w optymalny dla siebie sposób. To, jak jego mózg zostanie „zaprogramowany”, będzie w dużej mierze warunkować jego przyszłe funkcjonowanie. (Steinke-Kalembka J.). 

W wychowywaniu niezwykle cenna jest więc akceptacja, że dziecko, choć jest młodsze, mniej przeżyło i doświadczyło, również może mieć rację. W efekcie tego umocni się autorytet rodzica, a dziecko pójdzie w świat z ważnymi umiejętnościami. Potrzeba tylko świadomości dorosłych, że oczekując uległości od dzieci, kierują się własnymi potrzebami, a nie dziecka.

Dziecko chłonie komunikaty dorosłych, przyjmując i traktując je jako odpowiednie. Już w najmłodszych latach potrzebuje więc, aby dorośli okazywali wsparcie, cierpliwość i mieli czas. To właśnie dzięki rodzicom dziecko może zbudować solidne podstawy dobrego funkcjonowania. Aby było to możliwe, konieczne jest zaspokajanie potrzeb, również bycia wysłuchanym. 

Dziecko, w przeciwieństwie do ryby, ma zdolność mówienia i rodzic powinien tak pokierować wychowaniem, by okazać mu szacunek. Co więcej, powinniśmy wprost cieszyć się, że dzieci mają głos, ponieważ można je usłyszeć, budując relację na lata.

Dziewczynka zasłania uszy, podczas gdy rodzice w tle rozmawiają o niej.

Odbieranie dzieciom prawa do głosu – co za tym stoi

Wielu rodziców powtarza w stosunku do własnych dzieci słowa, które sami słyszeli, będąc dziećmi. W efekcie trudniej może być im wychować dziecko tak, by nie było uległe, jeśli od nich wymagano bezwzględnego posłuszeństwa. Argumentów, dla których powielamy komunikaty, odbierające dzieciom prawo głosu, jest więcej:

  • Dziecko nie jest partnerem dorosłego – przemawia za tym oczekiwanie, że w związku z tym ma nauczyć się posłuszeństwa i wykonywania poleceń starszych (po to, aby nie było późniejszych trudności w przedszkolu czy w szkole),
  • Nikt nas nie uczył jak być dobrym rodzicem – wychowujemy więc według wzorców stosowanych kilkadziesiąt lat wcześniej, często nieświadomie powielając te krzywdzące.
  • Dziecko manipuluje, zwłaszcza płaczem i nie można mu ulegać – wciąż obecne jest przekonanie, że dziecko płaczem wymusza i nie można być wrażliwym na dziecięce „nie”.

W wychowaniu niezmiernie ważna staje się więc równowaga – między empatycznym reagowaniem na potrzeby dzieci a konsekwentnym komunikowaniem zasad. Owszem, dziecko nie jest równym partnerem rodzica, ale nie powinno się jego lekceważyć, nie słuchając i ignorując wysyłane sygnały. 

W odruchowej reakcji na regułę „dzieci i ryby głosu nie mają”, zgodnie z którą wielu z nas dorastało, posunęliśmy się do innej skrajności, czyli zasady, że „nasze życie powinno obracać się wokół dzieci”. (…) I wcale nie jest to dobre – ani dla nich, ani dla nas. (Runkel H. E.). 

Bardzo ważne jest więc nie popadanie w skrajności i nie podejmowanie prób rekompensowania dzieciom tego, czego sami nie doświadczyliśmy w dzieciństwie. Bycie otwartym na słuchanie i tłumaczenie dzieciom nie oznacza braku zasad, granic i oczekiwań.

Kobieta udziela reprymendy dziewczynce.

Dajmy dzieciom głos

Powiedzenie „dzieci i ryby głosu nie mają” wcale nie skrywa życiowej prawdy. Owszem, dzieci powinny szanować starsze osoby, jednak bez wprowadzania niepotrzebnego dystansu. Nie chodzi o to, by dziecko przerywało rozmowę, nie pozwalało dokończyć zdania czy mówiło bez przerwy, ale by miało stworzoną przestrzeń do zabrania głosu, zadania pytania i dzielenia się swoimi przemyśleniami i uczuciami. Zadaniem dorosłych nie jest pokazywanie dziecku „gdzie jest jego miejsce”, wymuszanie podporządkowywania się i milczenia. Rolą rodzica jest za to słuchanie i rozmawianie. Będzie to możliwe, gdy przyjmiemy i zaakceptujemy, że zdanie dziecka jest ważne i ma znaczenie.

Jak więc odpowiadać dziecku? Na pewno z szacunkiem!

  • Będąc rodzicem, przypomnijmy sobie sytuacje, gdy jako dziecko słyszeliśmy odpowiedzi „nie, bo ja tak mówię”, „nie, bo nie”, „przestań dyskutować/ pyskować, itd.”. Starajmy się wyjaśniać nasze decyzje, tłumaczmy.
  • Pracujmy nad swoimi przekonaniami czy lenistwem, szukając w rozmowie z dzieckiem radości.
  • Traktujmy dzieci tak jak sami chcielibyśmy być traktowani.

Cenne jest, aby uczyć dziecko, że traktujemy je z szacunkiem, ale też szacunku oczekujemy. A nie oznacza on przyzwolenia na wszystko i pobłażania. Pokazujmy i tłumaczmy, że są po prostu sytuacje, gdy nie wypada przerywać rozmowy. Uciszanie dziecka w dzieciństwie, pokazywanie „gdzie jest jego miejsce” czy sam sposób traktowania dziecka znacząco wpływa również na relacje w późniejszych latach. Na naprawę jest wtedy często za późno… 

Z dzieckiemtrzeba rozmawiać od trzeciego dnia życia nieustannie. W przeciwnym razie faktycznie wychowamy młodego człowieka, który w wieku ośmiu, dziewięciu, najdalej dziesięciu lat będzie zajmował się głównie swoim smartfonem, będzie zamykał się w pokoju i przyklejał na drzwiach kartkę z napisem „bez pukania nie wchodzić” albo po prostu „nie wchodzić”. Rodzice wtedy pytają: „Co ja mam teraz robić”, a ja odpowiadam: „A kiedy to się zaczęło? Do tej pory dziecko było kontaktowe? Rozmawialiście? Śmialiście się razem?”. Często słyszę wtedy w odpowiedzi: „Wie pani, jak był mały, to bez przerwy gadał i ja nie mogłam już wytrzymać, wtedy to naprawdę nie mogłam wytrzymać”. „No i co pani robiła?” „No musiałam się opędzać”. „Więc skutecznie opędziła się pani od dziecka. Ileś czasu wytrzymywało, a pewnego dnia pomyślało sobie: Mam cię w nosie, nie to nie, przeszkadzam ci, więc daj mi spokój”.

Gołota M., Jak być dobrym rodzicem? Książka o rodzicielstwie w czasach social mediów, opresyjnych szkół i samotności.

Jeśli więc chcemy, aby dziecko w przyszłości miało duże poczucie własnej wartości, potrafiło asertywnie odmawiać, a z nami pozostawało w dobrych relacjach, konieczne jest przyjrzenie się temu, jak traktujemy je już od najmłodszych lat.


Dla przedszkolaków i uczniów
Reklama

Bibliografia:

1. Steinke-Kalembka J., Dodaj mi skrzydeł. Jak rozwijać u dzieci motywację wewnętrzną?

2. Runkel H. E., Wychowanie bez krzyku. Jak wychować dziecko, zachowując spokój.

3.  Gołota M., Jak być dobrym rodzicem? Książka o rodzicielstwie w czasach social mediów, opresyjnych szkół i samotności.